Crossfit i bieganie to jak pierogi i kwaśna śmietana – niby osobno pyszne, razem mogą stworzyć doskonałe połączenie… albo skończyć się kulinarną katastrofą. Jeśli zastanawiasz się, czy warto dodać WOD do swojego planu biegowego, oto kompendium wiedzy podane z lekkim przymrużeniem oka.
Dlaczego biegaczom czasem brakuje siły?
Biegacze zazwyczaj skupiają się na kilometrach: dystans, tempo, dystans, tempo… i znów dystans. A mięśnie posturalne, barki czy korpus? Cóż, one też mają wakacje. Efekt? Krzywa sylwetka à la „żółw po maratonie” i kontuzje, które potrafią wyłączyć z treningu na dłużej niż selfie na Instagramie.
Główne korzyści Crossfitu dla biegaczy
- Mocne nogi i eksplozja
Przysiady, martwe ciągi i wypychanie sanek testują nogi, jakbyś chciał wyrwać górkę spod stóp. Po kilku tygodniach takich sesji Twój krok biegowy będzie miał więcej „kopa” niż dziecko na skuterze elektrycznym. - Stabilny korpus
Ćwiczenia wielostawowe i kalistenika stabilizują brzuch i plecy lepiej niż najbardziej wyszukane ćwiczenia na piłce fitness. Dzięki temu unikniesz „przegięć” w dolnym odcinku kręgosłupa, a Twoja sylwetka na zdjęciach z zawodów będzie nie tylko spocona, ale i prosta.
Kiedy Crossfit może popsuć biegowe święto?
Czasem jednak Crossfit znika z planu biegowego szybciej niż twoja motywacja po „Death by Burpees”. Oto dwa główne grzechy:
- Przetrenowanie
Codzienne WOD-y plus poranny fartlek mogą skończyć się chronicznym bólem i dziką ochotą na leniwe drzemki zamiast treningu. - Zła technika
Podrzut sztangi wykonany „na czuja” może wyrwać bark tak skutecznie, że później nawet szlafrok wkłada się jedną ręką. Warto jednak poświęcić czas na naukę pod okiem trenera, zamiast ratować się lód i ibuprofenem.
Jak wpleść Crossfit do planu biegowego?
Przejdźmy do planu działania, który nie wymaga doktoratu z fizjologii sportu:
- 1–2 sesje Crossfitu w tygodniu:
Jeden dzień na siłę (przysiady, martwy ciąg, wyciskania), drugi na metkon (krótkie, intensywne WOD-y z elementami cardio i kalisteniki). - Skaluj obciążenia:
Nie musisz rzucać się na sztangę obciążoną ciężarem Volkswagena – zacznij od lekkich wersji i stopniowo dorzucaj talerzyki. - Regeneracja:
Rozciąganie, wałkowanie mięśni (nie po koleżance na siłowni), masaże i co najmniej siedem godzin snu – klucz do uniknięcia „przemęczenia z dumy”.
Po czym poznać dobry box Crossfitowy?
Nie każdy box to świątynia fitnessu – czasem przypomina cyrk, gdzie jedyną sztuką jest zrobienie 100 burpees na raz. Szukaj:
- Certyfikowanych trenerów (CrossFit Level 1 i wyżej), którzy wiedzą, gdzie zaczyna się technika, a gdzie dramatyczne upadki.
- Dobrze wyposażonego rig’u, ergometrów, bumper plates i miejsca do podciągania – bo nic tak nie dodaje wiary w siebie jak dotknięcie drążka.
- Zrównoważonego programowania, z uwzględnieniem potrzeb biegaczy (czyt. mniej „graffiti wielbłąda” na temat zaawansowanych skillów, więcej przysiadów ze sztangą).
- Atmosfera wspólnoty – nikt nie opuszcza kolegi w remoncie mięśni, szczególnie gdy trzeba wyciągnąć go z ostatniego powtórzenia.
- Elastycznych grafików, bo Twój plan biegowy nie zawsze pasuje do zajęć o 6:00 rano.
Humor na siłowni, czyli puenta
Crossfit i bieganie mogą iść ramię w ramię niczym najlepsi kumple na wspólnej wyprawie… albo pokłócić się jak koty o miskę śmietany. Klucz tkwi w umiarze, mądrze dobranym programie i odrobinie luzu, bo trening to nie tylko pot, ale też radość z pokonywania własnych ograniczeń.
Chcesz dowiedzieć się więcej o technikach, WOD-ach i sprzęcie, a przy okazji pośmiać się z najlepszymi? Zajrzyj do pasjonatów funkcjonalnego treningu na portalu Crossfitowym StrefaWOD.pl. Tam każdy znajdzie coś dla siebie – od rope climb po śmieszno-straszne historie z boxa!